Polacy za granicą a szczególnie w Ameryce to temat bardzo oklepany. Każdy Polak dobrze wie, że najlepiej trzymać się od swoich z daleka. Dawna komunistyczna polityka robienia z chłopów inteligentów źle wpłynęła na polski charakter. Nie chcę już nawet wspominać o kulturze ogólnej. Dziwne, jak charakter chłopów polskich zaczął być traktowany jako „polskość” i z czasem został tak znienawidzony przez większość Polaków. Odkąd opusciłam Polskę nie posiadałam nigdy polskich przyjaciół a ponieważ angielskim posługiwałam się biegle nie miałam kłopotu ze znalezieniem bratniej duszy, a to nie jest uwarunkowane pochodzeniem z tego samego rejonu świata. Oczywiście znam miejscowych Polaków ale jedynie z widzenia i z daleka. Nie uczęszczam do polskich kościołów i nie biorę udziału w żadnych polskich zgromadzeniach. Nie rozmawiam po polsku już od bardzo, bardzo dawna. Ten blog jest jedynym dowodem na moją polskość i piszę go dla przekory po polsku, żeby nie zapomnieć języka. Dzisiaj w centrum handlowym wpadłam na Polkę, z którą studiowałam już tutaj w Ameryce. Nie widziałyśmy się może ze 12 lat. Ona podczas studiów trzymała się dwóch Rosjanek, z którymi rozmawiała po rosyjsku. Jedna z tych Rosjanek miała skośne oczy i pochodziła z Krasnojarskiego Kraju, dokładnie z tego samego miejsca, do którego podczas wojny ruskie wojska wywiozły prawie całą moją rodzinę. Już ten sam fakt był powodem, że stroniłam od tego towarzystwa. Podczas jakiegoś wspólnego lunch właśnie ta skośnooka Rosjanka powiedziała mi (po angielsku), że jej polska koleżanka wspaniale mówi po rosyjsku, aluzja, do tego, że ja nigdy tego języka nie używałam. Pomysŀałam wtedy, że niedoczekanie jej żebym mówiła do niej po rosyjsku, chociaż całkiem dobrze znam ten język.
Już w pierwszych tygodniach szkoły Aga opowiedziała mi cały swój zyciorys. Przyjechała do Ameryki ze swoim polskim mężem i natychmiast wzięła się ostro do pracy. Bardzo ciężko pracowała i dlatego w końcu doszła do jako takiej stabilizacji i posiadania domów. Oczywiście niedogodności bycia emigrantem są dla wszystkich takie same i początkowa bieda i ciężka praca to żadna nowość, każdy emigrant przez to przechodzi. Jeśli ktoś ma to szczęście, że emigruje z rodziną, jego doświadczenia są jednak mniej dramatyczne niż tych, którzy wybrali się do obcych krajów w pojedynkę. Moja polska znajoma była jednak przekonana, że tylko ona miała ciernistą drogę i tylko dzięki swoim wyjątkowym zdolnościom potrafiła wyjść na swoje. Polski mąż, w jej przypadku, stanowił nieważny dodatek, bo najważniejsza, najmądrzejsza i najbardziej godna uwagi była ona sama.
Aga często skarżyła się na swój marny stan zdrowia. Mimo młodego wieku przeszła wiele operacji i nie mogła mieć dzieci. Odbijało się to niestety zle na jej psychice i charakterze...zwłaszcza charakterze. To dziwne jak stereotypy czasami doskonale charakteryzują pewnych ludzi. W jej przypadku stereotyp bezdzietnej samicy pasował jak ulał. Aga była jednak ciekawą osoba z jednego powodu: większość Polaków w Ameryce nie interesuje studiowanie, jedyne co ich interesuje, to mamona. Prawie każdy Polak, wykształcony czy nie pragnie w Ameryce jednego - forsy.
Byłam więc wyjątkowo zdziwiona, kiedy oprócz mnie pojawiła się na roku jeszcze jedna Polka. Zwykle wędrowałam (a były to lata 80-te) po amerykańskich szkołach nie spotykając Polaków. Pewnie byli i tacy jak ja, bez grosza przy duszy za to z ideą posiadania dobrego wykształcenia ale niestety nie natrafiłam na nich na mojej drodze. Widząc Polaków na najbliższym podworku dałam sobie spokój z szukaniam.
Aga pochodziła z małego miasta i była przedziwną mieszanką polskiego kołtuna, wysokiego mniemania o sobie i chłopskiego sprytu. Na początku naszego wspólnego studiowania zaintrygowało mnie dlaczego chce studiować. Pierwszy powód wydawał się być jasny: nie miała w życiu nic do roboty więc wzięła się za studiowanie.... ale to niestety nie była prawda. Aga ciągle podkreślała swoja wyższość, zwłaszcza umysłową, a to nad jakąś zahukaną Chinką czy nad Murzynką z Ghany. Miałyśmy razem dwie klasy. Pisanie różnego rodzaju prac jest normalne w amerykańskich colleges, stopnie za nie stanowią część stopnia końcowego. Któregoś dnia Aga zapytała mnie czy znam kogoś, kto pisze prace, bo ona jest w stanie nawet zapłacić za napisanie pracy. Nie znałam, pisałam sama swoje prace, a na pisanie pracy komuś innemu nie miałam ani czasu ani ochoty– wolałam spędzić ten czas z moimi dziećmi. Kilka miesięcy później, już z innego przedmiotu Aga miała poważna rozmowę z wykładowcą , któremu trudno było uwierzyć, że praca została przez nią napisana. Widocznie tym razem znalazła sobie kogoś kto jej napisał pracę......W końcu więc rozwikłałam tę zagadkę. Moja polska koleżanka chciała żyć w spendorze osoby wykształconej, mądrej, kulturalnej i swietnie władającej angielskim ale nie bardzo wiedziała jak przeskoczyć problem pisania prac. Znalazła więc wyjście, które ją trochę kosztowało ale spelniło oczekiwania. I jak widać nie miała żadnych oporów moralnych przedstawiając za swoje prace pisane przez innych. Najsmieszniejsze było jednak to, że ona uważała się za osobę wyjątkowo religijną i bardzo moralną (lubiła sobie robić zdjęcia z polskim księdzem w kościele parafialnym do którego uczęszczała). Ciekawe, że nie rozumiała, że jej religijnosc i patriotyzm dziwnie się miały do przyjaźni z Rosjankami i codziennym mówieniem po rosyjsku a już na pewno nie zasłużyła na zbawienie podstawiając cudze prace jako swoje. Kiedy dzisiaj spotkałam Agę nagle przypomniały mi się wszystkie dawne spostrzeżenia. Ona sama mało się zmieniła: zniszczone utlenianiem włosy koloru jajka, zaściankowa pewność siebie. Aga nie omieszkała poinformować, ze „bardzo dużo osiagnęła w życiu w ciągu tych lat kiedy się nie widziałyśmy”. Dowiedziałam się, że oprócz naszego college zrobiła także Bachelor Degree on-line a następnie Master Degree. Jedno było wyjątkowo interesujące: Czy ona zrobiła te szkoły płacąc innym za napisanie prac? Nie miałam odwagi zapytać. W jej przypadku pragnienie sprawianie wrażenia mądrzejszej od innych było siła napędową do nauki i było nawet silniejsze od jej możliwości umysłowych. Ale w Ameryce wszystko jest możliwe, wystarczy tylko zapłacić a pragnienia się spelnią. Teraz Aga może się chwalić amerykanskimi studiami w polskim miasteczku. Wyobrażam sobie jaką to wywołuje złość i nienawiść wsród jej znajomych. I oto zdaje się chodziło.